Jak poprowadzić projekt aplikacji mobilnej z ograniczonym budżetem?

Ograniczony budżet nie musi być wyrokiem dla projektu.

APLIKACJE MOBILNE

Mikołaj Mężyk

3/28/2025

time lapse photography of several burning US dollar banknotes
time lapse photography of several burning US dollar banknotes

Jak poprowadzić projekt aplikacji mobilnej z ograniczonym budżetem?

Aplikacje mobilne łatwo się tworzy z wielomilionowym budżetem, dużym zespołem in-house wspieranym przez wiodący Software House współpracujący na co dzień z korporacjami. Wtedy kwestia pieniędzy często jest drugorzędna i można skupić się wyłącznie na produkcie. Co natomiast, kiedy budżet wynosi 50 czy 80 tysięcy?

Nie jest to wyrok dla projektu. Odrzućmy oczywiste rozwiązanie, jakim jest samodzielne tworzenie po godzinach, bo nie każdy jest programistą, a czasami też termin nie pozwala na prowadzenie projektu po godzinę–dwie dziennie. Taki projekt można też zrealizować z podwykonawcą, natomiast wymaga to bardzo mądrych decyzji, żeby nie naruszyć budżetu.

Najpierw rower, potem samochód

Przy wymyślaniu produktu bardzo łatwo dać się ponieść fantazji i od razu mieć w głowie szwajcarski scyzoryk, który doskonale rozwiązuje 15 kluczowych problemów. Jest to bardzo niebezpieczny błąd, nawet mając adekwatny budżet. Założenie, że można przewidzieć wszystkie potrzeby rynku, może okazać się zgubne. Potężny projekt przy samym początku dystrybucji bardzo często okazuje się taki jak większość rzeczy „do wszystkiego” – jest „do niczego”.

O wiele bardziej racjonalnym podejściem jest wybranie jednej, dwóch kluczowych funkcjonalności, które są najbardziej istotne dla przyszłych użytkowników, i dogłębne rozwiązanie tych dwóch problemów. Wtedy szansa na to, że aplikacja będzie przydatna dla użytkowników, jest o wiele większa.

Szybkie MVP

Minimal Viable Product nie bez powodu ma w swojej nazwie „Minimal”. Nie da się stworzyć kolejnego Facebooka za jednym podejściem. Projekty w naturalny sposób są rozwijane w sposób ciągły – nie da się wymyślić genialnego produktu, raz go zlecić i do końca życia odcinać kupony bez dalszej pracy.

Mając jasno określoną główną funkcję projektu, warto – nie angażując wszystkich środków – stworzyć produkt rozwiązujący dany problem, a pozostałe 20–30% przeznaczyć na zmiany, które wymusi rynek (chociażby feedback od pierwszych klientów). Opinie użytkowników są absolutnie kluczowe i warto jak najszybciej dorobić rzeczy, o które jest najwięcej próśb lub przerobić nie do końca dobrze przemyślany fragment.

Największą przewagą szybkiego wyjścia na rynek jest wczesna komercjalizacja produktu. Każdy płacący klient może wyraźnie pomóc w rozwinięciu dodatkowej funkcji, na którą nie byłoby funduszy w początkowym budżecie.

UX – czy zawsze najważniejszy?

Wygląd aplikacji jest najłatwiejszym w ocenie elementem aplikacji. Jeżeli komuś pokażemy naszą aplikację, to pierwszym stwierdzeniem (nie zawsze szczerym ;)) jest „nooo, ładna ta apka”. Brzydka aplikacja może pogrzebać doskonale przeprowadzony na każdym innym polu projekt.

Kluczowym pytaniem jest natomiast, kto jest typowym użytkownikiem? Jeżeli nasz użytkownik to przeciętny człowiek, aplikacja musi być ładna. Jest to rzecz, której nie można wtedy zaniedbać. Natomiast jeżeli aplikacja ma służyć zliczaniu opakowań w jakichś fabrykach, to wygląd (pod względem logo, kolorystyki etc.) jest trochę drugorzędny, natomiast intuicyjność i wygoda użytkowania pozostaje w gronie priorytetów.

Bardzo ciężko bezpiecznie dokonywać dużych oszczędności na tym polu. Biorąc pod uwagę to, że cena UI/UX nie jest zabójcza względem kosztu całego projektu, nie warto wybierać najtańszej opcji.

Automatyzacja wszystkiego? Lepiej z tym poczekać

Pomysł zautomatyzowania sprowadza się do już wcześniej wspomnianego błędnego założenia dotyczącego strategii: „Zapłacę 80 tysięcy, ktoś wykona mi aplikację, zlecę marketing jakiejś agencji (najlepiej na procencie od zysków, żeby nie przejmować się budżetem) i za rok jedynie będę wykonywał 5 przelewów miesięcznie, siedząc na tropikalnej wyspie”. Gdyby tak się dało, to co krok wpadlibyśmy na milionera z branży IT.

Weźmy na tapet wymyśloną aplikację B2B, SaaS o miesięcznym koszcie 500 zł netto. Najwygodniej by było, żeby klientów pozyskiwać wyłącznie na podstawie reklam. Ale przecież okazuje się, że skoro przeciętny klient korzysta z aplikacji przez 3 lata, to uśrednione Lifetime Value wynosi 18 000 zł. Wtedy koszt pozyskania klienta równy nawet 2 000 zł nie jest czymś oburzającym i może się okazać, że dobry handlowiec (lub właściciel firmy zajmujący się sprzedażą) jest o wiele lepszą inwestycją.

Płatności też wydaje się, że najlepiej by było, gdyby działy się automatycznie. Ale może zamiast opłat przez bramki płatnicze, automatycznego generowania faktur itd., lepszym podejściem byłoby wystawić fakturę klientowi raz na miesiąc/kwartał/rok?

Koszt zaimplementowania automatyzacji bardzo często nie jest koniecznością, tylko chęcią prowadzenia firmy na „autopilocie” – niestety, takie firmy nie występują.